Studenci często zadają sobie pytanie, co dalej po studiach będą robić. Oczywiście idealne założenie jest takie, że każdy będzie pracować w swoim zawodzie, czyli w służbie zdrowia (publicznej lub prywatnej), w klinice weterynaryjnej, w fabryce, w dużej firmie na stanowisku menedżerskim, w banku albo innej instytucji finansowej.
Absolwenci kierunków związanych ze sportem na pewno zostaną trenerami, animatorami ruchu, instruktorami w klubach fitness, ewentualnie będą prowadzić lekcje wychowania fizycznego w szkołach.
Zdolni chemicy znajdą zatrudnienie w firmach zajmujących się produkcją leków. Farmaceuci podejmą pracę w aptekach albo działach badawczych przedsiębiorstw farmaceutycznych, produkujących leki, szczepionki, środki antykoncepcyjne i inne produkty lecznicze.
Inni jeszcze przed zakończeniem nauki wiedzą, że będą prowadzić własną firmę. Zaczną od przedsiębiorstwa jednoosobowego. Tak startują w biznesie doradcy, księgowi, tłumacze, lekarze, czyli przedstawiciele wolnych zawodów. Im stosunkowo najłatwiej jet znaleźć popyt na swoje usługi.
Jednak życie okazuje się brutalne. Po obronie pracy dyplomowej, uzyskaniu wyższego wykształcenia pracodawcy nie biją się o nas. Składamy podania jedno za drugim i nic. Niektórzy się załamują i wyjeżdżają, inni szukają dalej. Jeszcze inni postanawiają się przebranżowić - zapisują się na drugie studia albo studia podyplomowe. Są też tacy, którzy zostają na uczelni i kontynuują naukę na studiach doktoranckich.